Podróże kojarzą się zwykle z rodzinnymi wakacjami, wyjazdem ze znajomymi lub zorganizowaną wycieczką. Coraz częściej jednak ludzie decydują się na wyjazd w pojedynkę – czy to na weekend do innego miasta, czy na kilkutygodniową wyprawę za granicę. Podróże solo mogą na początku budzić lęk, ale z czasem okazują się doświadczeniem, które zmienia sposób patrzenia na siebie i świat. Największą barierą jest zwykle strach. Co jeśli się zgubię? Co jeśli nie dogadam się w obcym języku? Co jeśli poczuję się samotnie? Te pytania pojawiają się w głowie niemal każdego, kto rozważa samotny wyjazd. Warto potraktować je nie jako sygnał, by zostać w domu, ale jako listę rzeczy, do których można się przygotować – nauczyć się kilku podstawowych zwrotów, zainstalować aplikację offline z mapą, zapisać adres noclegu na kartce. Podróż solo zaczyna się na długo przed wyruszeniem z domu. To czas planowania trasy, szukania noclegów, porównywania opinii o danym miejscu. Ten etap sam w sobie jest lekcją samodzielności. Uczysz się wybierać priorytety: czy ważniejszy jest niski koszt, czy bliskość atrakcji; czy wolisz hostel z ludźmi, czy spokojny apartament. Każda z tych decyzji wymaga zastanowienia się nad własnymi potrzebami, a nie dopasowywania do cudzych. W planowaniu podróży ogromnym wsparciem jest internet – blogi, vlogi, grupy tematyczne oraz serwisy z recenzjami. W przypadku bardziej wymagających wypraw – górskich, rowerowych czy do odległych krajów – szczególnego znaczenia nabiera rzetelna wiedza i doświadczenie innych osób. Dlatego wiele osób, zanim zarezerwuje bilet, przegląda materiały, które publikuje sprawdzony portal specjalistyczny poświęcony danej formie turystyki. To tam można znaleźć informacje o realnych trudnościach, kwestiach bezpieczeństwa czy lokalnych zwyczajach, które trudno wyłapać z ogólnych przewodników. Kiedy wreszcie pojawiasz się na miejscu, zaczyna się właściwa przygoda. Trzeba odnaleźć się w nowym mieście, kupić bilet na komunikację, zamówić jedzenie, czasem wyjaśnić coś w recepcji hotelu. Każde takie małe zadanie, wykonane samodzielnie, wzmacnia poczucie sprawczości. Nagle okazuje się, że potrafisz więcej, niż myślałeś – że jesteś w stanie dogadać się po angielsku, odnaleźć przystanek, poradzić sobie z nieplanowaną zmianą. Oczywiście pojawiają się też trudniejsze momenty. Spóźniony autobus, zgubiony bilet, nagła zmiana pogody, a czasem zwykłe uczucie samotności. To normalne. W takich chwilach przydaje się plan B i odrobina zaufania do siebie: „poradzę sobie”. Możesz zadzwonić do bliskiej osoby, pójść do kawiarni pełnej ludzi, zapisać swoje emocje w notatniku. Zazwyczaj po kilku godzinach kryzys mija, zostawiając w głowie kolejne doświadczenie, z którego można wyciągnąć wnioski. Podróże solo uczą także uważności. Gdy nie rozmawiasz cały czas ze znajomymi, masz więcej przestrzeni, by obserwować otoczenie – architekturę, zapachy, dźwięki miasta, sposób, w jaki ludzie siedzą w parku czy rozmawiają na przystankach. To często prowadzi do ciekawych spotkań. Łatwiej zagadać do kogoś w hostelu, na wycieczce lokalnej czy w kolejce po kawę, gdy nie jesteś pochłonięty rozmową we własnej grupie. Z czasem samotne wyjazdy mogą stać się formą regularnego „resetu”. Weekend w innym mieście, kilka dni w górach czy nad morzem, bez harmonogramu ułożonego pod czyjeś oczekiwania, pozwalają wsłuchać się w siebie. Wrócić z nową energią, pomysłami i świadomością, że jeśli potrafisz poradzić sobie w obcym miejscu, to poradzisz sobie także z wieloma wyzwaniami w życiu codziennym.